Chować zabawki czy nie?
My chowamy.
Może nie jakoś bardzo często bo od czasu do czasu, ale najczęściej gdy osiągam granice akceptacji bajzlu..
Wychowałam się w domu na przedmieściach z dwoma braćmi, rodzicami oraz dziadkami. Mój mąż w małym mieszkaniu z dwójką rodzeństwa i rodzicami. W obydwu przypadkach zabawki, które z jakichś powodów nie były używane trafiały do pudeł w piwnicy.
Rozmawiałam kiedyś o tym z koleżanką, która (jak się okazało) jest ogromną przeciwniczką takiego postępowania. Argument moim zdaniem był całkiem logiczny: "gdy chowasz dziecku zabawkę, której twoim zdaniem nie używa, może czuć się zagubione, okradzione - bo nigdzie nie może jej znaleźć". Okazuje się, że dają radę zawsze gdzieś wygospodarować miejsce na nową zabawkę (ich mieszkanie nie przekracza 70mkw).
My wynajmujemy mieszkanie około 55mkw z jedną sypialnią i dużym salonem z aneksem. Kącik zabaw małego człowieka znajduje się w salonie i czasem zwyczajnie nie daje się przez niego przejść.
Dlatego od czasu do czasu pakujemy "martwe" zabawki do pudła i wynosimy do piwnicy przynosząc "nowe" :)
Dzisiaj wynieśliśmy aż dwa pudła (w jednym książeczki a w drugim większe auta) a przynieśliśmy interaktywny stolik, który wylądował w piwnicy, bo zepsuł się dźwięk - o dziwo pół roku w piwnicy naprawiło usterkę 🤣
Na koniec wspomnę tylko, że nie jestem psychologiem. Jestem poczatkującą matką, która chce dla swojego dziecka jak najlepiej, starając się znaleźć w tym szaleństwie jakąś metodę.
J.
Dodaj komentarz